środa, 11 września 2013

Rozdział XVI

Przez kilka minut wpatrywała się w tekst, oczami pochłaniając treść. Jednego było pewna - wierszy, a raczej ich imitacji - nigdy nie opublikuje. Nie sądziła, że zrobi światową karierę, ale gdyby jednak tak było, wolałaby zostać anonimowa. Z wiadomością o niej świat byłby taki sam, a bez takiej wiadomości - również taki sam. Jednakże lepiej czuła się, gdy nikt o niej nie wiedział. Może dlatego w szkole czuła się nieswojo?
Na oślep odłożyła zeszyt. Przez chwilę bawiła się piórem, raz za razem zamaczając je w atramencie. Pomieszczenie wypełnił mlaskający odgłos, który cichymi falami obijał się po uszach dziewczyny. Westchnęła, po czym niechętnie przerwała tę czynność. Odłożyła kałamarz na miejsce. Ułożyła się wygodniej, przy towarzyszącym skrzypieniu sprężyn. Smętnym wzrokiem wodziła po gęstwinie mroku, która zakrywała ściany, meble oraz sylwetki jej współlokatorek. Minęła większość mroźnego stycznia, niebo w nocy malowane były głębokim odcieniem czerni; nieliczne gwiazdy błyszczały w mroku, tworząc wspaniały obrazek. Wpół zaciągnięte zasłony tłumiły dochodzące z oddali światło, dzięki czemu pokój był jeszcze bardziej upiorny. Latające po dworze liście lub gałązki tańczyły w powietrzu, rzucając niewyraźne, rozmazane cienie na podłoże w dormitorium Gryfonek z piątego roku. Były niesamowite, bajkowe, jakby wyjęte ze wspaniałego teatru różnorodnych cieni. Pięknych.
Powieki zaczęły jej ciążyć. Podobno człowiek potrzebuje siedem minut, by zapaść w sen. Siedem minut, w którym przeskakujesz do innego świata; zupełnie, jakby były to dwie części pękniętej płyty betonowej, którą da się pokonać jednym susem.
Siedem minut minęła.
I spała.


~*~

-Ana, proszę cię... - Błagalnym wzrokiem spoglądał na twarz dziewczyny. Bezsenność dała się we znaki - pod oczami koloru zaschłej żywicy wstąpiły lekko fioletowe półksiężyce, które razem z oczami stanowiły dwie kolorowe kule. Nadal była piękna, lecz nie była to ta sama Gryfonka. Nastolatka stojąca przed nim była pokrzywdzona; wyglądała tak, jakby już nigdy nie miała zaznać szczęścia. 
Alex nie czuł winy. To zwykły odruch ludzi w związku.
Delikatnie ujął jej delikatną dłoń w swoich wielkich i szorstkich. Ta natychmiast ją odepchnęła.
-Szkoda, że oczy nie wyrażają charakteru ludzi. Wtedy zobaczyłbym, jakim zazdrosnym dupkiem potrafisz być - wyrzuciła z siebie. Jeszcze nigdy nie odezwała się tak do chłopaka. Obróciła się i ruszyła w stronę drzwi. Próbowała zdusić w sobie zdenerwowanie, przez co wydawała z siebie dziwne odgłosy. Coś pomiędzy warczeniem, a prychnięciami.
Drogę zagrodził jej Alex. Promienie słońca padały wprost na jego twarz. Lekki zarost pokrywał jego szczękę i policzki. Zwykle ciemnoczekoladowe oczy zastąpione były jasnobrązowymi. Czarne włosy połyskiwały w świetle.
-Znasz może powiedzenie "Jeśli kogoś kochasz, daj mu wolność"?
-Tak, znam, Ana. ale ty nie jesteś bezrozumnym ptaszkiem, któremu złamało się skrzydełko. Nie jesteś znalezionym, uroczym kotkiem, któremu trzeba poszukać właściciela. Jesteś człowiekiem. 
-Daj mi przejść, Alex. - Próbowała przedostać się na korytarz, bezskutecznie jednak. Umięśnione ciało Ślizgona uniemożliwiało jej tę czynność.
-Nie.
-Powiedziałam, puść mnie.
-Mam uszy. Oczy też. I mogłem zauważyć chłopaka, którego obejmowałaś. - Ostatnie słowa wypowiedział z ukrywanym bólem. Dlaczego, kiedy myślisz, że osiągnąłeś pełnię szczęścia, coś zawsze stoi na przeszkodzie?
-My się tylko żegnaliśmy... - To stare, powszechnie znane zdanie samo wyrwało jej się z ust, zwinnie torując sobie drogę. Chciała powiedzieć coś nowego, coś, dzięki czemu Alex jej uwierzy, ale nie do końca wiedziała, czy taki monolog istnieje. Wszystkie świetne już dawno zostały wykorzystane i przerobione na maszyny do nie-zmieniania ludzkich uczuć.
-W dosyć nietypowy sposób...
-Alex, to, że jesteśmy razem, wcale nie oznacza, że muszę ograniczyć kontakty z ludźmi. - Spojrzała za siebie. Po klasie od transmutacji wznosiły się obłoki kurzu. Dziś sobota, a to oznacza początek weekendu.
-Nie chcę cię zamykać w klatce. Chcę cię kochać.
-Na to samo wychodzi...

~*~

Lucy stała w pokoju wspólnym Gryfonów. O dziwo, kiedy podeszła do tablicy ogłoszeń, tłum nie rozstępował się przed nią jak łososie przed groźną rybą - wręcz przeciwnie, dziewczyna ledwo posuwała się na przód; dzieci chodziły jej po stopach, a starsi uczniowie łokciami uderzali ją w żebra. Wszyscy chcieli jak najszybciej przeczytać nowe ogłoszenia, by potem zejść na dół, zjeść śniadanie, i przechadzać się koło jeziora, dokarmiać olbrzymią ośmiornicę, lub spędzać czas w szkole, w otoczeniu przyjaciół.
-Fred, zerwij to ogłoszenie! - rzucił do kogoś dziecięcy głos, przekrzykując gwar tłumu. Głos dobiegał z tyłu, a niestety Gryfonka nie mogła nawet obrócić głowy przez narastających z każdą sekundą uczniów.
-To? - odpowiedział mu inny, bardzo podobny chłopięcy głos. Przez niski wzrost Lucy musiała stanąć na czubkach palców, by dostrzec chudą rękę, która wskazywała na prostokątny plakat informujący o rozpoczęciu sezonu na chrobotki. Przez jedną chwilę błysnęły jaskraworude włosy.
-Ech... - westchnął pierwszy. Chwilę potem słychać było ciche uderzenie adidasów o posadzkę. Na ucho nastolatki chłopak spadł z trzydziestu centymetrów, dokładniej fotela. Stał na nim, czytając ogłoszenia.
Kiedy któryś uczeń opuścił ciasno stojącą grupę, na jego miejsce wstąpił ktoś inny. Szereg osób rozluźnił się trochę, a Lucy wykorzystała okazję, obracając głowę w poszukiwaniu przyjaciela chłopaka.
Dziewczyny podskakiwały jak oparzone, a z ich dawnych pozycji wyłaniał się chudy jak na swój wiek wysoki chłopiec. W ręce niósł szklankę z bursztynową cieczą; na powierzchni pływało kilka kostek lodu. Dziewczyny rozglądały się za kimś, a gdy zobaczyły kolegów, posyłały im piorunujące spojrzenie. Brązowooki chłopczyk przeszedł koło Lucy, dyskretnie odkrywając koszulki dziewcząt, a później przykładając zimną szklankę do ich pleców. Tak utorował sobie drogę na przód.
-To, George. - Gryfonka usłyszała darcie papieru. Chwilę później wyszli zza ludzkiej ściany, chowając kawałek pergaminu w kieszeni dżinsów. Chłopcy mieli takie same oczy, włosy, oraz długi nos.
-Na Merlina, patrz, kto z nami jest! - zawołał Fred, przekrzykując wszystkich innych.
-Nie wierzę! Szkoda, że nie wziąłem książeczki na autografy...
Ich twarze, gładkie i radosne, wykrzywione były w serdecznym uśmiechu.
-Nie musisz mieć książeczki, George. Wystarczy, że pokażesz rękę, a ona wyryje na niej swoje inicjały pazurami...
-Dajcie spokój... - powiedziała Lucy, i uśmiechnęła się, choć wcale tego nie chciała.
-Lepiej ją zostawmy, bo wyjdziemy z tego pokoju bez głowy.
-Racja. Do zobaczenia, Lucy, pogromco wszystkich owłosionych stworzeń.
-Ej! - zaśmiał się drugi, po czym uciekli do portretu Grubej Damy, oprowadzani wzrokiem przez czarnowłosą.

~*~

Usiedli razem przy stole, z opuszczonymi głowami i rękami podpartymi o drewnianą powierzchnię . Kasztanowe włosy Anastasii falami opadały na uda, łaskocząc ją tym. Dziewczyna często miała problem z ukrywaniem emocji, więc Alex mógł czytać z niej jak z otwartej księgi. W jej tonie głosu można było usłyszeć nutę histerii, a na twarzy wprost malowała się mieszanka złości i bezradności.
Od kilku minut siedzieli w grobowej ciszy. Co jakiś czas, ku niewiedzy drugiego, patrzeli na siebie ukradkiem. Czekali, aż drugi w końcu coś powie.
Gryfonka wstała nieoczekiwanie. Była zmęczona, śpiąca, ale musiała zachować trzeźwość umysłu.
-Powiedz coś. Nie lubię ciszy.
Łuna światła za oknem leniwie przedostawała się do pomieszczenia.
-Jeżeli nie możemy dogadać się w tak prostej sprawie, nie sądzę, żebyśmy mogli zrobić to w trudniejszych. -Głowę wciąż miał pochyloną. - Powiedz to.
-Co?
-Przeproś. Wybaczę, tylko to powiedz. - Lekko podniósł głowę, patrząc na nią z dołu. Oczy bez blasku wpatrywały się smętnie w drzwi.
-Ja? Wydaje mi się, że to ty zawiniłeś.
-Zawiniliśmy oboje. Pójdźmy na kompromis. Jeśli będzie trzeba, zerwijmy. Nie mam zamiaru przepraszać. - Coraz głośniej oddychał. Oddech zamieniał się w dyszenie, a dyszenie w gniewne pomruki.
-Nie! - krzyknęła nagle, podbiegając do niego, o mało nie zwalając z krzesła. - Nie chcę zerwać. Kocham cię. - Nigdy nie nadużywała tych słów, ba, rzadko można było usłyszeć je z jej ust, ale teraz było to konieczne. Musiała pokazać, że kocha go, i tylko jego. Nikogo innego. Nikt nie może wejść w ich związek i nikt nie może z niego wyjść. "Kto się angażuje, ten nagrodę otrzymuje", pomyślała. - Przepraszam, Alex.
-Nic nie szkodzi, skarbie. Przepraszam, że byłem takim zazdrosnym dupkiem.
-Wydawało mi się, iż powiedziałeś, że nie przeprosisz... - powiedziała, uśmiechając się zazdrośnie, z zaczerwionymi oczami i rozmazanym tuszem do rzęs.
-Wtedy było inaczej. Byłem chory, ale miłość mnie wyleczyła.
__________________________________________
Wiem, wiem, trochę z tym rozdziałem zwlekałem, no, ale cóż... Nic na siłę, choć przyznam, ze ostatnie słowa były tak pisane. Nie jestem z notki zadowolony, ponieważ przeważają w niej dialogi. Tekst również jest... hm... sztywny. Jako całość ujdzie, moim zdaniem.
Jak się podoba nowy wygląd bloga? Mi bardzo! 
Jeśli ktoś chce mnie o coś zapytać, nie musza to być sprawy związane z blogiem, to zapraszam !!!!!O TUTAJ!!!!!
Jak zwykle czekam na komentarz :)

17 komentarzy:

  1. Jej, jestem pierwsza, co za wyróżnienie :3
    Moja pierwsza reakcja: dlaczego taki krótki? O.O Liczyłam na coś dłuższego, oj Czargu, Czargu, leniwy się stałeś ostatnio :////
    Początek i zakończenie najbardziej mi się podobało. Dlaczego? W pierwszym przypadku nie ma dialogów i jest taki bardziej... sentymentalny? W każdym razie, jest świetny :3 Końcówka za to jest taka słodka, szczególnie ostatnie zdanie... <3
    I oczywiście dialog ze "Śniadania..." :3
    Rozpisałabym się tutaj o Twoich wspaniałych talentach, stylu pisania, kreowaniu bohaterów, ale czas niestety mnie goni, zresztą, co za dużo to niezdrowo XD Jeszcze zaczniesz gwiazdorzyć ://
    Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będzie trzeba czekać tak długo i może jednak będzie on trochę (czytaj: 2 razy) dłuższy XD
    Życzę Ci dużo weny, żeby jak najczęściej była z Tb lub żeby wgl. nie opuszczała Cb, ani na chwilę :3
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre momenty były wprost piękne ...

    Mnie się rozdział podobał. Sądzę też, że jeśli jest więcej dialogów, to, jakby to powiedzieć, nie nudzę się :)

    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Za krótko, za krótko :)
    Poza tym genialne opowiadanie, takie mroczne :)
    Zapraszam tu : http://dramione-invisible-love.blogspot.com/2013/09/miniatura-iv-zgubna-przyjazn.html
    Pozdrawiam,
    Lúthien ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Nie potrzebnie krytykujesz się na zapas :) Rozdział był bardzo fajny, gdyby nie fakt, że taki krótki :P Mam nadzieję, że na następny nie będę musiała tyle czekać :)
    Weny życzę
    ~Kam

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemó tagi krudki?? :O
    Uroczy ten rozdział :3 Chwilami było mi strasznie smutno :/// Ale końcówka z powrotem przywróciła mi humor i już jest ok xD <3
    Mam przez was kompleksy (ciebie i Asię). Jesteście tacy utalentowani ;_;
    Ale kiedy zobaczyłam, że rozdział taki krótki (jak na twoje możliwości)poziom cukru mi spadł i musiałam sięgnąć po cukierka ;_; Będę jeszcze grubsza :///
    Alex <333333333333333 Kocham go ;__________;
    Dopsze, dodałeś krótką notkę- dodaję krótki komentarz B( (ale rozdział i tag świetny :3)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział krótszy niż inne, ale równie genialny :3 Uwielbiam dobra historie miłosne. Związek bez kłótni, na pozór spokojny zwykle po jakimś czasie wybucha, a emocje tłumione od dawna potrafią zniszczyć coś co niegdyś było piękne. Jednak w przypadku Alex i Anastasii kłótnie rozkładają się i mam nadzieję, że ich związek potrwa długo ^^ Fred i George są miłym urozmaiceniem całej tej historii. Prawdę mówiąc to również bardzo lubię czytać dialogi, a ich ilość nigdy mi nie przeszkadzała.
    Kończę ten nadzwyczaj długi komentarz do tego trochę za krótkiego rozdziału. Czekam na kolejny rozdział i życzę weny, bo wiem, że jej brak to okropna sprawa ;__;

    OdpowiedzUsuń
  8. Szczerze, to ja lubię, gdy przeważają dialogi. Nie lubię czytać opisów, np. przyrody czy pogody. Wolę akcję.

    O jeja *o* Fred i George ♥.♥ Najpierw myślałam, że to zbieg okoliczności, te imiona, ale skojarzyłam fakty i ta dam! Fred i George ♥.♥ Mam zaciesz XD

    Rozdział jak zwykle świetny, choć ja się skupiam na historii Lucy, o Anastazii czytam tylko tak pobieżnie.

    Czekam na nastepny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle bardzo dobry, ale czuję pewien niedosyt.
    :D
    Przepraszam, ale nie mam dzisiaj siły na długi komentarz. :<
    Pozdrawiam,
    Jas

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem dialogi w tym rozdziale to dobra sprawa. Podoba mi się ogólnie ale niestety przyznaję, że końcówka mnie nie satysfakcjonowała. Tak jakby nagle rzucono puste proste słowa bez uczuć. Takie miała wrażenie ale po za tym było wspaniale. Nie mogę się doczekać następnej notki~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne.. ;) Końcówka rozbroiła <3

    OdpowiedzUsuń
  12. gsguh *u* Cały czas podoba mi się ten nowy wygląd!
    Czarku, nie oceniaj się tak krytycznie! Mi się rozdział bardzo podoba <3
    Z resztą to chyba nic nowego?
    Pamiętaj, że masz nas, Twoich czytelników i naprawdę przez krótszy rozdział czy dialogi Cię nie zjemy :3
    "Kasztanowe włosy Anastasii falami opadały na uda, łaskocząc ją tym. Dziewczyna często miała problem z ukrywaniem emocji, więc Alex mógł czytać z niej jak z otwartej księgi. W jej tonie głosu można było usłyszeć nutę histerii, a na twarzy wprost malowała się mieszanka złości i bezradności." Nie wiem jak to opisać, ale uwielbiam takie momenty opisów <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam prawdziwość twoich rozdziałów. Nie ma tu żadnej cukierkowej miłości tylko prawdziwe odzwierciedlenie życia. Do tego genialnie opisane! ~~Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy nowy rozdzial?

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie natrafiłam na ten blog. Szablon, muzyka mi się podoba. Zabieram się za czytanie od samego początku :)

    lily-evans-i-james-potter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Właśnie czytam wszystkie rozdziały. Zaczynam od końca, ale ja tak wolę. Kiedyś napisałeś mi na fb, że pierwsze rozdziały tego bloga są straszne. Nie uważam żeby tak było. Co do rozdziału, wg jest on wspaniały. Szkoda, że taki krótki. W kilku momentach się wzruszyłam. Znowu. Dziękuję Ci Czaregu za tą radość,którą daje mi lektura tej historii. Wspomniałam Ci kiedyś, że piszesz dużo lepiej niż ja. To prawda. I nie waż się zaprzeczyć. :3
    Życzę Ci bardzo dużo weny. I pamiętaj, Emma jest z Ciebie dumna! *.*
    Pozdrawiam,
    Tomione

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow, wow, wow! <3
    Rozdział super :3 taki inny niż poprzednie :-D super
    lettertolily

    OdpowiedzUsuń