poniedziałek, 20 maja 2013

Rozdział VIII


Mała dziewczynka idzie po krawężniku, balansując. Promienie słońca liżą jej ciało i uradowaną twarz, którą zdobią liczne piegi. Krótkie, do szyi włosy powiewają na letnim wietrze, tak samo jak lekko różowa sukienka na ramiączkach.
Postać błądzi oczami po małych ptaszkach, które przecinają niebo brązowym upierzeniem. Mają kiepskie życie, ale posiadają skrzydła. Lucy tak bardzo chciała je mieć. Mogłaby odlecieć wtedy do krainy, gdzie każdy jest szczęśliwy, gdzie dzieci biegają po trawie, zadowolone, gdzie rodziny są ze sobą, a życie jest piękne, wspaniałe.
Jakiś ostry, kobiecy głos ryknął za dziewczynką, wołając ją, by wróciła, ale ona tylko westchnęła cicho i kontynuowała przechadzkę ulicą. Obróciła się na chwilę, patrząc na jasny budynek z drewna. Dookoła sierocińca unosiła się gęsta, ponura atmosfera, która zniechęcała każdego, kto przechodził przez Magnolia Street. Sześciolatka przygryzła wargę i powróciła do przechadzki. Czasami jej malutka główka była przeciążona od myśli. Ponieważ była mała, nie rozumiała wielu rzeczy. Nie wiedziała co to prawdziwy smutek lub rozpacz. Nie myślała wtedy o niczym, kierowała się intuicją i sumieniem.
Z daleka majaczył zarys jej dawnego domu. Niebieskie oczy były szeroko otwarte, a usta wyrażały bezradność. Popychana wspomnieniami, szybkim, rytmicznym krokiem zmierzała do dawnego miejsca zamieszkania. Dziwne to było, jej dawny dom i jej nowy "dom" na tej samej ulicy.
Gdy stanęła przed bramą, przekrzywiła głowę jak wtedy, kiedy przedszkolanka tłumaczy coś niezrozumiałego na tablicy. Nie myślała o niczym konkretnym, w końcu, to dziecko.
Nagle niebo zasłoniły chmury, a ciało Lucy pokryła gęsia skórka. Lekki wietrzyk zmienił się w silniejsze podmuchy, na które przyroda odpowiedziała gwałtownie. Liście drzew drgały szybko, a sukienka wyrywała się w niebiosa, by potowarzyszyć ptakom. Dziewczynka oddychała ciężko, zaniepokojonym wzrokiem wpatrując się w dom. Uniosła ręce, oddając się w objęcia wiatru, który, niczym matka, utulał ją do snu.
Zza rogu budynku, niczym duchy, sunęły czarne postacie. Trawa, która była pod nimi, więdła. Dziewczynka chciała uciec, ale nie mogła, stała w miejscu, zahipnotyzowana. Wstrzymała oddech, wytrzeszczyła oczy, drżąc na całym ciele. Postacie sunęły ku niej, wyciągając ręce.
Przeniknęły przez ogrodzenie,
już prawie ją miały,
dotknęły ją.


*

Dziewczyna poderwała szybko głowę, dysząc ciężko. Z sekundy na sekundę do jej umysłu wkraczały przeżycia ze snu. Musiało być wcześnie rano. Zasłony zostały zasunięte, przysłaniając jeszcze ciemne niebo. Błonia zostały przykryte pod warstwą śniegu, jak i również koniuszki drzew iglastych. Szum wiatru przedostawał się przez szyby, wypełniając pomieszczenie.
Kojarzyła ten sen, pamiętała go. Niewyraźnie, ale pamiętała.
Powoli dochodziła do siebie. Mrugała leniwie, trzepocząc krótkimi rzęsami. Powoli wstawała, nie chciała znów zapaść w sen, nie była na to gotowa. Ludzie próbują walczyć z przeciwnościami losu, oswoić się z nimi, zrobić tak, by żyło się normalnie. Jednak kiedy stajemy z nimi oko w oko pogrążamy się w rozpaczy, bo tak naprawdę nigdy nie widzieliśmy, jak to wszystko wygląda od innej strony. Walcząc z nimi orientujemy się, jak naprawdę było źle.
Dziewczyna rozciągnęła się, stając na dywanie. Jej gołe stopy, jeszcze ciepłe, stąpały po podłodze. Lucy kątem oka, niby od niechcenia, spojrzała na rękę, gdzie miała mały naszyjnik z medalionem owiniętym wokół nadgarstka. Dostrzegła zaczerwienienie w okolicach łokcia. Przeraziła się, przypomniała sobie dotknięcie przez czarną postać.
"Nie", karciła się w myślach, "nie myśl o tym...".
Powoli ubierała się w workowate jeansy oraz ciemną bluzkę z nadrukiem. Anastasia spała w najlepsze, a Grace - jej inna współlokatorka - zaczęła się budzić. Miała krótkie włosy i jasną cerę.
Lucy wyszła przez dziurę w portrecie (Słodkie cytrusy) i schodziła na śniadanie do Wielkiej Sali. Hogwart pogrążył się w śnie, niczego nie było słychać. Upragniona przez dziewczynę cisza wreszcie opętała zamek. Czarnowłosa rozkoszowała się tym i samotnością, łapała każdą chmurkę ciszy i łykała ją w nadmiernych ilościach. Będąc pośród ludzi, którym największym problemem zdają się być zawiązane sznurowadła, można nabawić się zmęczenia.
Rytmicznym krokiem podeszła do stołu Gryffindoru, ciesząc się z odpoczynku. Sala z dnia na dzień nabiera świątecznego wyglądu oraz radosnej atmosfery. Przy stole nauczycielskim stała wielka jodła zaciągnięta przez gajowego - Hagrida. Olbrzym właśnie wychodził, ubrany w skórzaną kurtkę i wielkie buty ze skóry smoka.
Lucy nakładała sobie porcję owsianki, kiedy usłyszała trzepotanie skrzydeł nad swoją głową. Spojrzała na sklepienie - dziś ciemne - a jej oczom ukazała się sowa płomykówka. Była mała i z pewną trudnością trzymała pakunek i list w dziobie. Lucy, obawiając się upadku sówki, zerwała się z miejsca i wyciągnęła ręce w górę z przejęciem. Sówka, jakby odczytując myśli dziewczyny, podciągnęła skrzydełka do korpusu i opadła delikatnie na ręce piętnastolatki, wbijając paznokcie. Pakunek i zwinięty kawałek pergaminu wylądował na stole z głośnym trzaskiem.
Lucy przyglądała się sówce z ciekawością. Był to trzeci raz, kiedy dostała list. Pamiętała, jak przez mgłę, swój pierwszy dzień w Hogwarcie, a później list z sierocińca, o powrót. Do teraz nie wie, dlaczego Panna Else kazała jej wracać. Drugi raz zdarzył się wczoraj. List również był od Panny Else. Głosił on wiadomość o remoncie budynku oraz o tym, że dziewczyna będzie musiała zostać w "tej szkole" podczas przerwy świątecznej. Został on wysłany tydzień po tym, kiedy McGonagall sporządzała listę uczniów, którzy wracają do domu. Lucy nie musiała długo myśleć nad decyzją.
Czarne oczy sówki były zapatrzone w tosty. Czarnowłosa położyła płomykówkę na stół i zabrała się do przeczytania listu. Był napisany schludnym pismem.


Hej! Pewnie ten list nie dotrze w terminie albo będzie dostarczony przedwcześnie, ale nic nie wiadomo z Kamykiem. Wesołych świąt i chłopaków!
Heather.


List był krótki, ale Lucy nie miała jej tego za złe. Heather nigdy nie była dobra w pisaniu, robiła błędy i nie potrafiła się wysłowić, ale mimo tego było serce niebieskookiej wypełniała radość. Pamiętała o niej, napisała do niej. Wzruszona dziewczyna powoli zabierała się za paczkę. Była kwadratowa, owinięta w kolorowy papier.
W Wielkiej Sali nadal świeciło pustkami. Uczniowie wstaną dopiero mniej więcej za godzinę, więc rozkosz będzie trwać dłużej, ku uciesze piątoklasistki. Wosk kapał z unoszących się świec, a sklepienie nadal przybierało tę samą barwę.
Kiedy dziewczyna rozdarła papier, jej humor automatycznie się poprawił, bo ujrzała opakowanie z jej wymarzonymi butami.
Dziewczyny mieszkały blisko siebie w świecie mugoli i raz rozmawiały o sklepie na rogu Richeal Street. Widziały tam czarne trampki, które szczególnie przypadły do gustu Lucy.
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i usiadła na ławce, czekając na szarą rzeczywistość.
__________________________________________________
Kolejny rozdział za mną, nareszcie. Postanowiłem zrobić rozdział składający się głównie z odczuć i wspomnień. Nie wiem po co to zrobiłem. Notka, dla mnie, wydaje się taka nijaka, słaba. No ale cóż, opinię pozostawiam Wam. Postanowiłem również zabawić się w zawodowego Bloggera i zacząłem zmieniać czcionkę.

Mam dziś urodziny i liczę na prezent od Was w formie komentarza :)

18 komentarzy:

  1. No cóż panie C..
    Rozdział czytało się z wielką chęcią <3
    Na początku (ten sen) nie wiedziałam zbytnio o co chodzi, ale po chwili już zajarzyłam.. :)
    I o to chodzi, żeby zaskakiwać czytelników :D
    Ale wydaje mi się, że troszkę krótki ten rozdział.. :(
    Pozostaje tylko czekać na następny :D
    Życzę dalszych sukcesów panie C, wszystkiego najlepszego (jeszcze raz, ale co tam XD) oraz Pozdrawiam :) ~K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mnie tu dawno nie było! Przepraszam. Nie wiem, dlaczego, ale nie mogłam się za nic zabrać za czytanie Twoich notek. Teraz jednak powinnam się uczyć fizyki, więc nadrobienie trzech zaległych rozdziałów przyjdzie mi z przyjemnością (; W zamian możesz się spodziewać naprawdę długiego komentarza :D
    Zacznę od rozdziału VI, bo ten jest pierwszy do nadrobienie przeze mnie. "Po kilku nieudanych próbach, zrezygnowana pozwoliła wypłynąć łzom na żywy świat. Słyszała krew, przepływającą w uszach." - zastrzeżenia? Na pewno siadła interpunkcja, po zrezygnowana przecinek, a krew przecinka brak. I, nie obraź się, śmieszy mnie stwierdzenie "na żywy świat", nie wiem, czemu xD Zupełnie tak, jakbyś już na siłę starał się używać podniosłych słów, takiegoż tonu, ale pamiętaj, przesadzać też nie można, co za dużo to nie zdrowo. I… i od kiedy centaury warczą? Nie chcę strzelić gafy, ale wydaje mi się, że jako półludzie nie wydawali tak prymitywnych dźwięków. Jeśli się mylę, przepraszam. O, „czekoladowa różdżka”, to mi się spodobało. To znaczy, takie śmieszne stwierdzenie. Podejrzewam, ze chodziło o kolor? Niestety w tym wypadku to określenie zostało źle użyte, bardziej mi się kojarzy z tworzywem, z jakiego została różdżka zrobiona. Nie ma chyba konkretnej zasady na używanie tego typu słów, to trzeba wyczuć, więc nie będę Ci prawić kazań, ale zawsze warto czytać zdanie po kilka razy, zwłaszcza, gdy ma się wątpliwości :D Rozmowa z Dumbledore’m? Nic do zarzucenia. On, jako postać kanoniczna, dokładnie taka, jaką pamiętam z książek Rowling. Chichocze, żartuje, jest tajemniczy, a na koniec rzuca mądrym morałem. Nic dodać, nic ująć. I stopniowo coraz więcej dowiadujemy się o Lucy, ale stopniowo, to bardzo dobrze, bo wprowadzasz napięcie, zwrot akcji, choćby tym, że jednak nauczyciele wiedzą. Lucy się myliła, każdy ma prawo się mylić, a jak zwykle Albus wychodzi na najmądrzejszego. Potem gdzieś myślnik uciekł, ale to drobiazg, rozmowa przyjaciółek znów taka banalna, ale chyba taka powinna być, w końcu to dzieci. Co do twojego komentarza – jestem dumna ze stworzonej przez Ciebie atmosfery^^ Długo, ale to dobrze, bardzo mi się podobało. Gdzieniegdzie przecinki, zdarza się, i tak jest coraz lepiej. Och, nie wiem, czy zwróciłam na to uwagę już wcześniej, ale gwiazdki! Od razu lepiej wygląda, czytelniej, serio.
    VII: „po incydencie z uczniami z szóstą klasą” – z szóstej klasy. Fajnie, że Alex nie jest z Lucy. Byłoby zbyt cukierkowo, a tak można wyciągnąć naprawdę ciekawy wątek, ale to pozostawiam Tobie. I hormony, hormony, najgorsza rzecz na świecie, ale masz rację, nastolatki są wtedy dziwne. Literówki, już nie będę przytaczać, zdarza się każdemu. Ana i Alex, naprawdę śmieszne parka ;3 „exchłopak” – dziwne stwierdzenie, i nawet Word mówi mi, że błędne. Według niego, powinno być osobno. Według mnie, nie powinno być w ogóle, po prostu „chłopaka” by wystarczyło. Nie mam pojęcia, gdzie weszli Doris i Alex, jakiś magazyn, ale co dokładnie? Skończyłeś w dobrym, choć dla czytelnika najgorszym miejscu. Propsy! xD
    Podstrona „Bohaterowie” świetna, brawa dla Dory, Kaya jako Lucy? Genialny wybór! I Blake też mi się dobrze widzi w swojej roli. Szkoda, że nie wszystkie gify są w jednej tonacji, tzn. głównie razi mnie w oczy to, że jedne są w odcieniach szarości, drugie kolorowe, ale to nic, jest ładnie.
    VII: Retrospekcje! Lubię, a do tego ładnie Ci to wyszło. Masz racje, może i trochę nijaka, jeśli chodzi o akcję, ale językowo bardzo ładna, parę literówek, trudno to wyłapać. Wszystkiego najlepszego! Uznaj mój komentarz za obszerny prezent :D Tak, zaraz pęknie strona A4.To dobrze, że jesteś majowym chłopcem, ja sama miałam urodziny niewiele ponad tydzień temu, juhu :D Pisz dalej, weny, spełnienia marzeń, zdrowia, szczęścia, abyś odnalazł w życiu swoje miejsce, wiedział, co chcesz robić i robił to wraz ze wsparciem rodziny i przyjaciół! Asertywności, własnego zdania, umiejętności opierania się przed manipulacją, no, i żeby Ci nikt mózgu nie wyprał. A do tego bycia Potterhead Forever! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do podstrony - zamierzałam ją zrobić w odcieniach szarości, ale niektórych gifów po prostu nie było w odpowiedniej tonacji, a sama nie mam możliwości do ich przerobienia, no cóż. :c
      Pozdrawiam. :D

      Usuń
    2. Rozumiem, sama mam problem z tymi gifami i za nic nie mogę dojść, w jakim programie można je przerabiać i w ogóle tworzyć. I tak jest bardzo ładnie! (;

      Usuń
    3. Ka mam PhotoScape'a i tam można tworzyć gify, polecam. :D Niestety nie ma opcja przerabiania, chyba że rozłożę cały gif na kilkanaście zdjęć, na co, oczywiście, jestem zbyt leniwa. :D Dziękuję :>

      Usuń
    4. O dziękuję, będę musiała spróbować :D

      Usuń
  3. fajne, czekam na więcej: )
    wszystkiego naj :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgdzam się że ta notatka jest troche słaba... troche się przeraziłam na początku myśląc że to demontorzy, ale oni chyba nie zostawiałą jakiś czerwonych śladów na łokciach Prawda? Czekam na kolejne i jeszcze lepsze notatki :)
    Pozdrawiam Rose :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Notka krótka, mało wniosła w opowiadanie. Stwierdzam, że medalion ma jakiś wpływ na Lucy. Ale mogę się mylić. ^^
    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. :D
    Pozdrawiam :)
    ~Anka

    OdpowiedzUsuń
  6. mam tylko jedno zastrzeżenie niebo nie mogło przybierać tej samej barwy, ale to tylko tak na marginesie. Reszta świetna ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że krótka notka, a poza tym jest świetne! :D
    Z każdym postem kocham Twojego bloga coraz bardziej i nie mogę się doczekać, aż wydasz książkę. C:
    STO LAT, SPEŁNIENIA MARZEŃ, DUŻO WENY, BILETU NA KONCERT P!NK, ŻEBYŚ PRZYJECHAŁ DO POLSKI ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Weny weny weny weny weny weny, szczęścia, weny weny weny weny weny i czego sobie życzysz!
    Krótko i na temat, Aprill pozdrawia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja uwielbiam Twoje opowiadanie <3
    Wybacz, że tyle zwlekałam :c
    Powiem Ci, że po raz pierwszy mogłabym się czepnąć interpunkcji. Oj... Czarek, Czarek. Nie ładnie :p
    Ale wydaje mi się, że nie jestem na tyle odpowiednią osobą by się nad tym tak rozżalać i rozpisywać xD Przecież każdemu zdarzają się błędy.
    Pomysł z odczuciami był genialny! Ale no powiedz, kto Ci w tym doradził?! Czuję się pominięta :c
    Strasznie podoba mi się początek, sama nie wiem dlaczego. Po prostu genialny :3
    Lucy to taka słodka (słodka?! Chyba lubię określać ludzi jako słodkich i nie xD). Szkoda, że tyle złego ją spotkało, spotyka i będzie spotykać :/
    "Czarne oczy sówki były zapatrzone w tosty. " Awww.... wyobraziłam sobie taką scenkę, to poniekąd MUSIAŁO być urocze *-*
    "Postacie sunęły ku niej, wyciągając ręce.
    Przeniknęły przez ogrodzenie,
    już prawie ją miały,
    dotknęły ją." O mamciu! (Nie śmiej się ._.) Przeraziłam się, że to dementorzy! Tak tajemniczo i klimatycznie <3
    Czemu takie krótkie?!
    Czekam na nowy rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział mi się bardzo podobał. Uwielbiam czytać o uczuciach, a w nim właśnie skupiłeś się na nich. Oby tak dalej.
    Pozdrawiam,
    Raven

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo mi się podoba to opowiadanie <33
    Oby tak dalej <3
    pozdrowionka :3

    OdpowiedzUsuń
  12. A więc widzę, ze masz urodziny dzień przede mną (Mam 21 maja xD). Miałam zostawić komentarz pod 11 rozdziałem, ale niestety nie mogę teraz dokończyć tego czytać (a nawet nie wiesz jakby chciała!!!). Jesteś wspaniały naprawdę. Wspaniale opisujesz przygody i wydarzenia a każde zdanie, akapit jest przemyślane. Oczywiście fabuła jest świetna. Już wcześniej (w rozdziale 6- chyba) mówiłam, ze to że główna bohaterka jest wilkołakiem jest fajne, ponieważ pozwala czytelnikowi utożsamić się z problemami jakie ma ta dziewczyna... :D Mam nadzieję, że szybko będę mogła wejść na internet i przeczytać dalszy ciąg!!

    *Jesteś świetny!*

    ~Fanka, która miała zostawić komentarz pod 11 rozdziałem xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Najbardziej przypadła mi do gustu właśnie Luce. Polubiłam ją i Alexa, Dora też mnie zaciekawiła. Mam nadzieję (wielką), że między Luce i Alexem coś będzie, chociaż z Aną też pasują.
    Wasz blog jest bardzo ciekawy. Lubię go czytać. Zaczęłam od pierwszego rozdziału i myślałam, że dalej nie będę czytała, ale wkręciłam się xD. Czytam i nie mogę się oderwać.

    Wasza wieelka fanka ♥

    OdpowiedzUsuń