sobota, 20 lipca 2013

Rozdział XIII

Blask zachodzącego księżyca delikatnie głaskał kasztanowe, lekko brązowe, włosy nastolatki. Poranna bryza leciutko je czesała, a ciche oddechy chłopaka suszyły je z mokrych, już roztopionych płatków śniegu. Kiedy chłopak wysiadł z powozu ciągniętego przez niewidzialne konie, jego dziewczyna już tam stała.
 Ach, to takie cudowne uczucie. Wreszcie możesz poczuć się, jak ktoś... najszczęśliwszy na świecie.
Anastasia nie chciała się oderwać od chłopaka. Ani na krok. Chciała zostać przy nim do końca świata, w tej właśnie pozycji, wtulając się w jego tors i trzymając mu głowę na ramieniu. Niestety nic nie trwa wiecznie, w końcu trzeba go opuścić i odejść tam, gdzie, niestety, jego nie może być.
Na ich ciele pojawiła się gęsia skórka wywołana podnieceniem. Powoli dziewczyna otworzyła oczy, ale widząc, że chłopak wciąż miał opuszczone powieki, ponownie je zamknęła, bardziej wtulając się w jego posturę. Poczuła, jak jej ostre paznokcie boleśnie wbijają się w ciało czarnowłosego.
-Ej, ej, bo będę krwawił - zaśmiał się Alex, ocierając przedramię, które już wydalało z siebie pojedyncze krople czerwonej krwi. Zignorował je i objął partnerkę w talii.
Ludzie próbujący przejść chłodnym dziedzińcem zataczali malutki łuk obok pary. Niektórzy ciągnęli swoje kufry z ubraniami, niektórzy używali najprostszych zaklęć, by tylko się zbytnio nie wysilać, a inni, tacy jak Alex, stali w miejscu, witając się z przyjaciółmi w różny sposób.
-Uczyłeś się na owutemy? - spytała nagle, odrywając się od jego ciała, unosząc gwałtownie powieki. Ten temat był dla niej ważny, ponieważ zależało jej na przyszłości chłopaka.
-Ee...
-Pamiętasz jak się umawialiśmy? - Przeszła na błagalny ton, robiąc minę biednej i zagubionej osoby, która bardzo pragnie szczęścia. Z półuśmiechem na twarzy poprawiła rozpuszczone włosy, wiecznie spadające na twarz, zauważywszy minę partnera. Po chwili pokręcił głową, a Anastasia uderzyła go żartobliwie książką.
-Ty leserze! - zawołała, śmiejąc się. Wreszcie, kiedy wymienili parę zdań, nastał czas na lekcje, i jednocześnie pożegnanie. - Po lekcjach w bibliotece?
Odpowiedzią był krótki pocałunek.
Kiedy tak stali, czarnowłosa osoba przechodziła obok nich. Trzymała w objęciach kilka grubych tomów, które przytulała do piersi. Dziewczyna pochylała lekko głowę, patrząc na przyjaciółkę niewyraźnym wzrokiem, który aż kipiał z zazdrości. Te jasnoniebieskie oczy wyrażały niepohamowany smutek. Wyraźny, ale nie na tyle, by każdy mógłby go dostrzec. Ludzie widzą tylko i wyłącznie to, co chcą. W niej dostrzegają potwora, obleśnego, bez żadnych skrupułów, gotowego zaatakować każdego, kto stanie mu na drodze.
Do lekcji zostało dziesięć minut.
Zacisnęła powieki. Postanowiła, że to już dość łez i wiecznego żalu. Musi w końcu zrobić coś ze swoim życiem, coś innego niż płacz. Przetarła szafirowe oczy wierzchem ręki, a potem ruszyła na historię magii. Po drodze widziała wiele osób. Dla Lucy ich uśmiechy na twarzy były jak chleb dla głodującego, kiedy na nie patrzała. Próbowała sobie przypomnieć kiedy ostatnio jej usta układały się w malutki łuk.
Pamiętała, czego uczono ją w sierocińcu. Zazdrość trzeba odpychać na dalszy plan. No, cóż, łatwiej byłoby obchodzić się z tą regułą, kiedy nie jesteś kimś nienormalnym...
Życie Lucy to niekończąca się rutyna. Tak bardzo chce urozmaicić ten monotonny ciąg zdarzeń, ale... jak?

*

Odgłos korytarzy raz za razem wypełniał dźwięk uderzania bosych stóp o posadzkę. Postacie na obrazach prychali gniewnie, zbulwersowani, że ktoś brutalnie wyrwał ich z kojącego snu. Szara koszula nocna powiewała lekko na wietrze. Lucy biegła ile sił w nogach ciemnymi uliczkami, chcąc jak najszybciej dostać się na wieżę. Jej serce biło w niewyobrażalnie szybkim tempie, czuła drgawki na całym ciele, przemieszczały się we wszystkie zakątki, chcąc zawładnąć całością. Wciąż czuła na sobie zaciekawione spojrzenia Gryfonów, kiedy przechodziła przez portret Grubej Damy. Anastasia również tam była, siedziała w objęciach fotelu, koło ciepłego kominka, w otoczeniu znajomych.
Jej przyjaciółka wygląda na nieco zaskoczoną nagłym odejściem Lucy. Nie zareagowała w jakikolwiek sposób; nadal rozmawiała z rówieśnikami, śmiejąc się. Przez chwilę przez jej twarz przebiegł cień współczucia, ale tylko przez nic nie znaczące sekundy.
Sekundy.
Być może sekundy dzieliły Lucy od utraty czegoś najważniejszego. Wszystko zależy od jej woli.
W tej chwili miała przed sobą zamazany świat. Czuła się jak człowiek zanurzony w lodowatej wodzie, pośrodku oceanu, gdzie nie ma człowieka skłonnego mu pomóc... Jak maleńki żółw na plaży, który próbuje unikać napastników, by dotrzeć do upragnionego morza.
Wypadła zza rogu, pędząc z siłą wiatru panującym na dworze. Przebiegła koło grupy nastolatek, które bacznie ją obserwowały. Wszystkie były niczym nie wyróżniającymi się szatynkami, oprócz jednej blondynki, która niepewnie miotała ubiór czarnowłosej piwnymi oczami. Grupa nastolatek i osamotniona jedynaczka wpatrywały się w siebie tylko przed pewien ułamek sekundy. Dziewczyna o jasnych włosach wzbudzała w Lucy pewne wspomnienia, które natychmiast na nią naskoczyły, bełkocząc w jej stronę rzecz, którą kiedyś zrobiła. Twarz Amandy została napadnięta przez kupę smoczego łajna, której drobinki poleciały na lekko kręcone żółte włosy. Teraz wyraz twarzy Krukonki była pusta, jakby kompletnie zapomniała o tamtej sytuacji.
Kiedy masywne drewniane drzwi stanęły na horyzoncie Lucy, dziewczyna zwolniła nieco kroku. Nie czuła zmęczenia, nic z tych rzeczy. Nadmiar myśli spowodował pewien uraz, który dział się w jej umyśle. Człowiek myśli zdecydowanie za dużo.
Gryfonka kiedyś, kiedy była mała, widziała pewną kreskówkę, w której mózg małego człowieczka zamkniętego w telewizji wyskoczył z głowy, która zaraz po tym eksplodowała. Mózg nagle wyhodował sobie członki, by szybko uciec od miejsca, gdzie spędzał całe lata. Lucy miała wrażenie, że zaraz również z nią stanie się to samo. Wiedziała, że to fikcja, ale tylko czymś takim zdolna teraz była określić to, co się z nią właśnie dzieje.
Co ona robi?! Myśli o kreskówkach, kiedy niedługo zamierza zrobić coś strasznego?
Kąciki jej ust drgnęły, kiedy pchnęła brzozowe drzwi. Nagle poczuła się jak w bajce. Smutna, samotna dziewczyna stąpa gołymi stopami po kamiennych schodach, by wyjść na powierzchnie. Zobaczyła to, jakby całą tą scenę widziała w kinie. Kamera podąża jej śladami, a gdy w końcu gwałtowny wiatr chwytał koszulę nocną Lucy, chciał ją ze sobą zabrać i otulić się nią do snu, płatki śniegu zaatakowały obiektyw, który później przysłonił odcień bieli.
Było jej bardzo zimno. Czy kiedy umrzesz, również czujesz chłód? Czym jest śmierć? W głowie Lucy pojawiła się wizja ponurego żniwiarza z wielką kosą i grubym napisem "śmierć" na czole. Ten motyw był przereklamowany, ale teraz nic nie miało znaczenia, nic się nie liczyło.
Drżała. Mocno drżała. Miała ochotę wrócić do ciepłego łóżka i pogrążyć się w kojącym śnie.
Nie!
Musi to zrobić. Wpatrzona w drzwi szła do tyłu, do niewielkiego murka z murowanej cegły. Kiedy jej suche pięty uderzyły w prostokątny kamień, powoli obróciła głowę, patrząc na górzysty horyzont. Wielka srebrna kula unosiła się w powietrzu, rzucając jedyny strumień światła. Śnieżnobiały puch wplątywał się w burze włosów.
Powoli wgramoliła się na murek sięgający jej do piersi, ostrożnie balansując ciałem, by nie runąć w dół ogromnej przepaści. Kiedy jej ciało z jednej strony wisiało nad ziemią, a druga część nad kamienną posadzką, powoli uklękła na balustradzie, ostrożnie próbując przenieść środek ciężkości. Powoli puściła się krawędzi muru i wstawała leniwie, próbując ustać bez problemów i komplikacji.
Wreszcie stała prosto, patrząc się na zakazany las.
Ileż cierpień tam doświadczyła, ile bólu i wstydu...
Te miejsce przypominało jej, jak bardzo różniła się od innych. Przez odmienność żyła samotnie, bez osób, którym mogłaby powiedzieć, co ją dręczy.
"Jak wyglądałoby moje życie, kiedy nie rzuciłabym Amandę smoczym łajnem w twarz?", pomyślała. Być może teraz przechadzałaby się ciemnymi korytarzami w otoczeniu znajomych. A może bardziej związałaby się z Heather lub Anastasią? A może z Sissy, jej dawną przyjaciółką?
Minęło kilka chwil, zanim jej głowę przestały zadręczać pytania. Teraz już nic nie stoi na przeszkodzie, by skoczyła.
Nie, jeszcze trochę poczeka.
Czekała. Czekała, ale... na co?
-Szybciej... szybciej - ponaglała siebie samą. Odwróciła głowę. Drzwi nadal były zamknięte po tym, jak Lucy brutalnie nimi rzuciła.
Wciąż nikt po nią nie przychodził. Znów nikogo nie obchodzi.
Dlaczego? Czy nie jest dziwne to, że pewna dziewczyna wybiegła w nocy z pokoju wspólnego, szlochając i płacząc?
Dlaczego? Przecież wiele osób ją obserwowało. Wszyscy wiedzieli, że już od kilku dni zachowywała się dziwnie.
Dlaczego?
Dosyć. Jej szczęka drżała, a z oczu ciekły gorzkie krople łez. Zeskoczyła z murka na kamienne podłoże, a później skuliła się gdzieś w kącie, krzycząc, płacząc i uderzając głową o ścianę.
___________________________________________________________
Rozdział miał być miniaturką, ale wyszedł jak wyszedł.
Jak pisałem sytuację na wieży, nawet mi zrobiło się zimno... Blog na mnie dziwnie działa, ale jeśli mam pocierpieć, to dobrze, że z tego powodu.
Jeśli chcecie poczytać inne moje prace, to zapraszam O TUTAJ. Nowy rozdział postaram się napisać jak najszybciej.
I jak zwykle, co stało się już tradycją... CZYTASZ = KOMENTUJESZ (nie obrażę się za dłuższe wypowiedzi)



22 komentarze:

  1. Pierwsza! Nie, no hahah xD
    Rozdział bardzo fajny, dopiero teraz, konkretnie w tym rozdziale dostrzegłam tak dorosłe przemyślenia Lucy. Ogólnie świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział, trochę przygnębiający owszem, ale świat nie składa się tylko z tego co miłe i przyjemne. Rozumiem że zrobiło ci się 'zimno', mi też, aż chciałam iść po sweter. :P
    Sytuacja Lucy strasznie mnie dołuje, mam nadzieję że niedługo znajdzie się w jej życiu ktoś, kto nada mu sens. Szczerze w to wierzę (prooosze :3). Rozdział brdzo mi się podobał, czekam na następny.
    Pozdrawiam i życzę weny! (chociaż jak to czytam to myślę że jej więcej nie potrzebujesz) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając Twojego bloga jestem coraz bardziej dumna.... tak z Ciebie jestem dumna
    Zawsze jak czytamto wyobrażam sobie Alexa jako Ciebie xD <3
    Co ja tu mogę dodać? Jak zawsze świetnie :3 Wydaje mi się tylko, że rozdział jest jakiś krótki, ale nie wiem...

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde,kolejny rozdział jest świetny :D Widzisz i przydało sie męczenie na Asku! huehuehue;3 Ale weź no 7 żon? O,o Ja tu tak czytam czytam i czekam aż ona będzie chciała skoczyć a ktoś ją wtedy złapie a tu dupa.Bardzo poetycko ujęte nie?Pewnie że tak!
    Ej no serio zimno sie robiło jak czytało sie ten fragment na wieży,a zimno było mi już wcześniej to było jeszcze gorzej ;d Dobra pisz i czekam na następny bo cie Czajnik Zagryzie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy chyba widział w kreskówkach jak mózg ucieka xD Czyli mózg Lucy pojechał na wakacje ;d Fajny rozdział,opłacało się trochę czasu czekać ;3 Serio zimno jak by się robiło gdy był fragment o wieży a ja na plaży jestem i na telefonie sprawdzam co parę godzin czy nie dodałeś nowego rozdziały ;3 Jaki banan był na mojej twarzy jak wreszcie zobaczyłam ten ukochany 13 rozdział!^^ Uśmiechałam się do telefonu jak głupia.Myślałam że skoczy a ktoś ją wtedy powstrzyma lub ze jak spadnie to nic jej się nie stanie przez to że jest wilkołakiem (tak wiem głupie)No nic pozostaje mi tylko życzyć weny i mam nadzieje że następny rozdział będzie jeszcze szybciej ;3 I ani mi się waż z rozdziału zrobić miniaturkę -,- Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  6. serio myślałem że skoczy xD fajny rozdział czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super!Serio fajnie piszesz ;3 Znalazłam ten blog dopiero dzisiaj i przeczytałam wszystkie rozdziały ;d ale dopiero teraz komentuje.Bardzo podoba mi sie twój blog tak samo jak ten o Drapple,chociaż tamten jest bardziej śmieszny a ten jest taki jak by to powiedzieć?Mroczny xd Jest tu bardzo dużo o bólu i odrzuceniu z powodu tego że jest sie innym.Mam nadzieje że w życiu Lucy znajdzie sie ktoś kto rozweseli jej ten smutny świat (prooooosze i to bardzo!^^)I nie pozostało mi nic jak tylko czekać na następny rozdział i myślę że będzie już niedługo?

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie! Ile można czekać? Nie, żebym narzekała. ;D
    Rozdział bardzo dobry, serio. ;) Ale po kolei...
    Alex i Anastasia - świetne. Fajnie to opisałeś, szczególnie wzruszył mnie fragment o tym, jak dziewczyna martwi się o jego przyszłość. Widać, że traktuje go poważnie. :)
    Żal mi Lucy, ale przecież nie można od razu uszczęśliwić wszystkich, c'nie? Nastrój taki... smutny, choć emocje bardzo fajnie opisane. Szczerze mówiąc, to naprawdę uwielbiam Twój styl pisania. Zwracasz uwagę na szczegóły, Twoje teksty lekko i łatwo się czyta, tak, że później odczuwa się pewien niedosyt. :D Oby tak dalej. :3
    Zebys jednak zbytnio nie gwiazdorzyl, dodam, że stać Cię na dłuższe i częściej publikowane rozdzialy. Niestety, Twoje lenistwo często bierze górę nad pisaniem. ;__;
    Udało Ci się dodać rozdział jeszcze w tym tygodniu (a, szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że tak się stanie), więc mam nadzieje, że wena będzie z Tb juz na stałe. xDD
    Czekam na następną notkę z niecierpliwością. :3
    Pozdrawiam,
    Fioletoowa
    P.S. Sorki za błędy, ale piszę z tel. -,-

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten rozdział jest idealny, do przeczytania w wakacyjny wieczór, popijając gorąca herbatą (przynajmniej dla mnie ;-D ). Miło jest poczytać takie historie. Trudno mi uwierzyć że napisał to chłopak. Cudowny chłopak <3. Jak zaczęłam to czytać i czytać twojego aska to po prostu cię tak bardzo polubiłam. Mimo, że dzieli nas tyle kilometrów i zapewne nigdy się nie spotkamy to mi się wydaje, że znam cię od dawna. (Jakie to oklepane ;-; ale prawdziwe). Chciałabym cię kiedyś lepiej poznać. Twój talent do pisania, przyciągania ludzi do siebie, to że lubisz czytać... To jest dziwne, ale składa się w idealną całość. To fascynujące jak ty potrafisz sprawić, by czytało się twój blog z zaciekawieniem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. - O.

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne. <3 nie mogę doczekać się więcej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam ten rozdział jednym tchem :)
    Bardzo mi się podoba twoja fabuła!

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, jakie to było smutne :(
    Byłam prawie pewna, że Lucy skoczy. Ale po kolei.
    Początek był taki sympatyczny, uroczy i wgl.
    Strasznie szkoda mi Lucy :( Okropnie. Stwórz kogoś, kto w końcu ją doceni, dla którego będzie ważna. Proszę :D
    Nie zauważyłam żadnych większych błędów ("zakazany las" pisze się z dużych liter :D).
    Ogólnie rozdział strasznie przygnębiający, ale jak zwykle ciekawy no i co tutaj więcej pisać?
    Mam genialnego brata <3 xD

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialnie piszesz :3 Tak idzie się wczuć i odczuć to co czuje Lucy.
    Świetny rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń
  14. fajny rozdział, niecierpliwie czekam na następny i pozdrawiam
    ~Alexa Malfoy

    OdpowiedzUsuń
  15. Tradycją jest także pisanie w każdym komentarzu: "Bardzo fajne!"
    Ale napisać "fajne" tutaj nie wystarczy!

    Na brodę Merlina, to chyba najlepszy blog z opowiadaniem, jaki widziałam! Należy Ci się za to Order Merlina, na prawdę.

    Czekam na następny rozdział!
    Plus popieram Izoldę Griffin, stwórz kogoś, kto będzie miły dla Lucy =D

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytam i czytam. Zjeżdżam na sam dół strony by odpowiedni przycisk przeniósł mnie na następny rozdział, a tu taaaka niespodzianka- przycisku nie ma!
    Cały blog przełknęłam jednego dnia i już po pierwszej notce czułam, że będę go zaliczać do ulubionych.
    Troszkę rzucają siew oczy błędy ortograficzne i nie tylko, ale fabuła całkiem to wynagradza. Polecałabym jednak zwracać na to większą uwagę :)
    Wszystkie postacie przez ciebie stworzone są bardzo charakterystyczne z czego bardzo się cieszę. Czytając każdą opowieść podświadomie wybieram sobie te bardziej i mniej lubiane postacie, a to co piszesz nie jest wyjątkiem. Bardzo irytuje mnie Lucy (może dlatego, że trochę się do niej upodabniam?).
    Nie powiem, że dorównujesz Rowling- żadne fan fiction, nie ważne platoniczne, czy nie, nie jest w stanie dorównać oryginałowi. Ale wyobraźni na pewno nie można ci odmówić!

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Amaritudine.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialnie piszesz! Masz do tego dar, czuje to, a moje przeczucia często się sprawdzają :) Bardzo bardzo ciekawe. Czytając końcówke poryczałam się ;_; wzruszające to jest bardzo. Wszystkie cierpienia, bóle i ta samotność które Lucy przeżywa, to jest coś tak smutnego, przygnębiającego... Często myśle o twoim blogu, głównie o Lucy i Alex'sie. Pozdrawiam i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie przeczytałam wszystko od 1 rozdziału. Kończąc 13 miałam łzy w oczach. Bardzo przywiązałam się do Lucy i podpisuję się do powyższych komentarzy. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, kto ją doceni a ona sama zazna troche szczęścia. Piszesz coraz lepiej i robisz postępy, widac, że robisz to z pasją a to najważniejsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Historia ta, chociaż smutna bardzo mi się podoba. Smutne historie mają to do siebie, że poruszają serca czytelników, a ta na pewno poruszyła moje i wielu innych. Cieszę się, że Lucy jednak nie skoczyła z wieży, bo mam nadzieję, że dostanie od losu szansę i będzie mogła zaprezentować się ludziom w inny sposób oraz jej życie zmieni się na lepsze, aby nie miała już powodów do samobójstwa. Trochę nie w porządku zachowali się Anastasia z Alex'em okazując sobie czułość w miejscu publicznym widząc, że inni nie czują się komfortowo w ich obecności, albo im to przeszkadza. Według mnie, Alec przez rodziców zachowuje się samolubnie i uważa, że dziewczyny "lecą na niego" tylko z powodu wyglądu, co jest prawdą, ale tak być nie powinno. Może gdyby przywiązał uwagę go poprawy swojego charakteru do dziewczyny zaczęłyby interesować się nim nie tylko ze względu na urodę? Chociaż uważam, że Alex nie jest postacią idealną bez niego historia nie byłaby aż tak ciekawa jak jest teraz.

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej!
    Bardzo fajnie piszesz i nie moge się doczekać nastepnego odcinka. Fajnie czasami przeczytac cos takiego smutnego, a nie jakies beznadzieje, zawsze dobrze kończące się bajeczki. Mam jednak nadzieje, ze w zyciu Lucy znajdzie sie jakas szczesliwa, mila odmiana.
    Życze weny :P
    ~Kam

    OdpowiedzUsuń
  21. Czarek! Kocham Twojego bloga. NA prawdę. Piszesz genialnie. Całą fabuła jest genialna. Jedyne do czego mogę się przyczepić to do kilku błędów ortograficznych, do całej reszty nie mam zastrzeżeń :D Zakochałam się w postaci Lucy,a ten rozdział sprawił, że w ten upał zrobiło mi się zimno. Wiedz, żę teraz zaliczam Twój blog do ulubionych i z niecierpliwością czekam na notkę <3

    OdpowiedzUsuń
  22. GENIALNE!
    Brakuje mi już oryginalnych komentarzy, wszystkie pomysły mi się skończyły.
    Całuję rączki :P

    OdpowiedzUsuń